Weny mi brak do pisania, a nabożeństwa do grzebania w sieci także ostatnimi czasy nie mam, więc wpis będzie stosunkowo krótki, ale za to z fotkami (takie lubię najbardziej).
Święta minęły nam bardzo spokojnie i w zasadzie bez jakichś zgrzytów (bo nie pamiętam, czy wam pisałam, że w ubiegłym roku, pożarliśmy się z Markiem o.... choinkę. Ha! Nawet o to można się kłócić, jakby ktoś nie wiedział ... ).
Cała rodzina stawiła się w komplecie i wszyscy zdrowi a to przecież najważniejsze.
Jedyną niespodzianką ale jakże miłą był prezent od... no właśnie nie wiadomo od kogo. Moja ciocia, która jest właścicielką Erki, znalazła pod drzwiami (ktoś zadzwonił i zniknął) zamkniętą kopertę:
Niespodziankę otworzyliśmy przy świątecznym stole w Wigilię.
W kopercie była kawa dla STORATu, smakołyki dla Erki i mniejsza koperta z napisem "dla Krzysia".
A w kopercie było 200 zł!!!!!!!
Napisać się nie da, jak bardzo się człowiekowi ciepło na serduchu robi w takim momencie. I to nawet nie chodzi o te pieniądze (kupimy za nie Byśkowi skarpetki do ortez [2 pary kosztują 100 zł] w Gorlitz tam gdzie ortezy robimy, no i może jeszcze jakąś zabawkę ), ale o sam fakt, że ktoś myśli o nas ciepło i to właśnie w Święta.
Bardzo żałuję, że nie wiem od kogo jest niespodzianka..... Chciałabym osobiście podziękować, ale nie mam komu, dlatego piszę o tym tu z nadzieją, że może kiedyś, całkiem przypadkiem albo i nie, ten nasz niespodziewany Mikołaj, zaglądnie na bloga i przeczyta jak nam miło dzięki niemu
Olka pod sklepem, gdzie można się było sfotografować ze świtą "świętego"
Prezenty...
2 komentarze:
Piękny prezent:) W sumie ja też spóźniona ale widzę ze świeta się udały... tylko te renifery jakies takie smutne;/
Ha! Też byłabym smutna jakby mnie na sznurku pod sklepem trzymali... ;)
Prześlij komentarz