czwartek, 3 kwietnia 2014

Katowice cz. 2

No więc "jutro" nie udało mi się nic napisać, ale za to robię to dziś.
Będzie krótko (relacja z wizyty) i na temat (przemyślenia i decyzje) o wizycie w pracowni uroterapii którą stworzyła Fundacja Spina.

A było to tak:
odpytano nas czy nastąpiły jakieś zmiany w sprawie pęcherza, cewnikowania itd., przeglądnięto wyniki badań i skrytykowano za to, że nie dajemy Byśkowi możliwości bycia bardziej samodzielnym.
Na swoją obronę miałam tylko odpowiedź, że postanowiliśmy dać sobie spokój z samocewnikowaniem na najbliższe dwa lata... bo za mały, bo nie zrobi tego czysto, bo my to robimy szybciej i na pewno dokładniej, a poza tym jest przecież na to jeszcze czas. W końcu niewiele dzieci cewnikuje się samodzielnie w takim wieku.
Na moje przemyślane argumenty pani doktor powiedziała tak: "rozumiem, ale daję sobie rękę uciąć, że za te dwa lata powie nam pani dokładnie to samo, bo tak po prostu robią matki".
Dało mi to do myślenia.
Czy to może być prawda? czy ja też będę taka...mimo tego że jestem bardzo stanowcza i dość wymagająca? czy ja popełnię ten sam błąd?
No i prosty wniosek - tak, jest opcja że mogę za dwa lata tak właśnie powiedzieć. A przecież naprawdę tego nie chcę.
Bardzo chcę żeby Bysiek był samodzielny, bardzo chcę mieć jeszcze więcej swobody niż mam teraz
Dlatego podjęłam decyzję że jednak zawalczymy ze sobą i trochę pewnie z Byśkiem o samodzielność, której on na dzień dzisiejszy nie do końca chyba chce, a na pewno na razie nie docenia korzyści z tego płynących.
Ta jego niechęć jest podobno właśnie pierwszym wyraźnym sygnałem, że czas to zmienić. Według niego my zawsze powinniśmy wiele rzeczy robić za niego i że cewnikowanie to kompletnie nie jego sprawa....

No więc walczymy, a ponieważ już jakiś czas minął od naszej wizyty w pracowni mamy już pewne przemyślenia i sukcesy.
Otóż to że powinien się sam cewnikować nie jest już (na ogół) dla niego problemem. Wie że ma to robić sam, o dziwo nawet rozumie i chce próbować. Problemem za to wciąż jest wykonanie samej czynności i przygotowanie wszystkiego tak żeby dało się to zrobić sprawnie i czysto. Dlatego pomagam i tak będzie do momentu aż dojdzie do całkowitej wprawy. Na razie na 5 cewnikowań na dobę, 4 wykonuje sam i naprawdę idzie mu to świetnie, a przyznam, że nie spodziewałam się tego.
Jestem dumna, szczęśliwa i wierzę że będzie jeszcze lepiej.


Jeśli ktoś nie wie gdzie ewentualnie szukać posta opisującego naszą poprzednią wizytę w pracowni uro, to podrzucam linka... można przeczytać jakie wtedy miałam zdanie na ten temat

1 komentarz:

Unknown pisze...

w szoku jestem.
Brawo!